Zestaw do samodzielnego montażu AVT2715 kupiłem już jakiś czas temu, przy okazji zakupów w sklepie elektronicznym – był wtedy w promocji więc postanowiłem skorzystać i wypróbować jak się sprawuje.

Jest to jeden z prostszych układów ładujących, stąd też jego zasada działania nie jest skomplikowana- najprościej rzecz ujmując, układ działa jako stabilizator napięcia.
Według dokumentacji, ładowarka nadaje się do akumulatorów od 10Ah do 200Ah – z tym 200Ah to chyba trochę przesada, ponieważ trudno mi sobie wyobrazić żeby przez ten układ “puścić” prąd rzędu 20A. Poprzednio kit był sprzedawany jako “przystawka” do klasycznego prostownika, niestety w wersji 4 projektant zdecydował się na umieszczenie mostka prostowniczego na płytce, który potwornie się grzeje pomimo zastosowania dodatkowego radiatora i niepotrzebnie podnosi temperaturę całej konstrukcji.
Zalecany transformator powinien posiadać moc rzędu 200VA i napięcie 17V AC – ja użyłem transformatora który posiada napięcie 16V AC a początkowy prąd ładowania i tak był bardzo duży, w związku z tym przełączyłem na inny odczep, który obniżył to napięcie do 14V AC.

To jest właśnie największy minus tej ładowarki – początkowy prąd ładowania jest ustalany przez moc i napięcie transformatora, dlatego moim zdaniem 17V to zdecydowanie za dużo. Po zmontowaniu układ należy skalibrować i ustawić napięcie końcowe – zalecana wartość to 14,4-15V napięcia stałego. Ja postanowiłem ustawić 14,7V.
Początkowo tranzystor wykonawczy jest cały czas otwarty, dopiero po osiągnięciu ustalonego napięcia zaczyna się praca impulsowa w celu stabilizacji. Korzystając z okazji że mój akumulator Kozak KO740 był całkowicie rozładowany, postanowiłem użyć ładowarki do jego naładowania. Jak wspomniałem wcześniej – początkowo użyłem innego odczepu transformatora, aby zmniejszyć prąd ładowania, dopiero po ustabilizowaniu się napięcia stałego na poziomie 14,7V, ponownie podałem napięcie przemienne 16V na układ. Od rozpoczęcia ładowania minęło ok. 5 godzin, postanowiłem więc dokonać pierwszych pomiarów.

Pomimo że napięcie się stabilizowało, płynący prąd był nadal dość wysoki – rzędu 6A. Chciałem do tego celu użyć mojego miernika, aby zarejestrować parametry w ciągu całego procesu, jednak amperomierza nie należy włączać do wyjścia ładowarki, a pomiędzy mostek a układ – niestety jak wspomniałem – projektant umieścił mostek na płytce i musiałem użyć mojego miernika cęgowego. Po tym czasie postanowiłem sprawdzić gęstość elektrolitu – ta niestety ciągle była na dość niskim poziomie 1,20g/cm3.

Po kolejnych dwóch godzinach, ponownie dokonałem pomiaru parametrów – od rozpoczęcia ładowania minęło już 7 godzin.

Gęstość elektrolitu wzrosła minimalnie i wyniosła 1,21g/cm3

Postanowiłem poczekać, aż prąd będzie stosunkowo niewielki, i tak po kolejnych 3 godzinach prąd spadł praktycznie do zera – przy czyn nawet na takim amperomierzu można było zauważyć impulsowe działanie układu – gdzie prąd nieznacznie się zmieniał

Wydawało się że układ zakończył działanie i w tej chwili będzie jedynie utrzymywał to napięcie, w związku z tym postanowiłem ponownie zmierzyć gęstość elektrolitu – niestety gęstość znów wzrosła minimalnie i wynosiła ok. 1,22g/cm3

Szczerze mówiąc – trochę liczyłem, że skoro ładowarka działa impulsowo, a dołączony transformator posiada dość wysokie napięcie – za pomocą tych impulsów uda się uzyskać wyższą gęstość elektrolitu. Jak widać na zdjęciu powyżej, jakieś tam “bąbelki” w elektrolicie są widoczne, ale z powodu znikomego prądu raczej nic więcej się tutaj nie wydarzy.
Zastanawiałem się co teraz, no bo wprawdzie układ posiada regulację napięcia, ale zalecenia w dokumentacji mówią jasno, że napięcie stałe powinno być ustawione do 15V – taki jest zamysł całego projektu, aby nie doprowadzić do przeładowania akumulatora. No ale sam niedawno przecież pisałem, że aby zagęścić elektrolit trzeba przeładować ten akumulator – liczyłem tylko że coś te impulsy tu wniosą – niestety.
Postanowiłem więc ustawić górną granicę napięcia – to dało się wyregulować do wartości 15,8V – dodam tylko że to napięcie jest zależne od napięcia transformatora. W momencie kiedy do układu podłączyłem napięcie przemienne 16V i skalibrowałem napięcie stałe na wyjściu z układu na 14,7V – po dołączeniu napięcia przemiennego 14V napięcie stałe na wyjściu z układu spadło do 14,5V.

Prąd ładowania wzrósł do 1,3A, postanowiłem więc zostawić tak ładowarkę na całą noc. Rano, po ok. 20 godzinach od rozpoczęcia ładowania, dokonałem kolejnych pomiarów – prąd ładowania ponownie spadł do bardzo małej wartości rzędu 0,3A

Gęstość elektrolitu wprawdzie wzrosła do 1,25g/cm3, ale do pełnego naładowania wciąż trochę brakowało

Niestety ładowarka nie była w stanie naładować akumulatora – być może gdyby użyć transformatora o wyższym napięciu, wtedy udałoby się ustawić wyższe napięcie wyjściowe, jednak wtedy układ w sumie przestaje być potrzebny, bo i tak proces wymagałby ciągłej kontroli. To właśnie napięcie 14,4-15V uznaje się za to bezpieczne, niewymagające ingerencji użytkownika.
Być może do podładowywania akumulatora się nada, na pewno nada się do akumulatorów żelowych i AGM – choć te nie “przepadają” za prądami pulsującymi. Z drugiej strony, układ kosztował mnie w wyprzedaży 25 złotych, transformator już miałem więc z czystej ciekawości postanowiłem sprawdzić jak działa – a nuż okazałoby się że działa lepiej niż większość automatycznych ładowarek – szkoda.
Postanowiłem dłużej się nie “bawić” i podłączyć inny transformator z mostkiem który jakiś czas temu badałem.

Szybki pomiar parametrów:

Już po 4 godzinach ładowania “prostownikiem” gęstość w końcu osiągnęła zadowalający poziom 1,28g/cm3

Jestem trochę rozczarowany, że sprzedaje się takie zestawy do samodzielnego montażu, które nie robią tego, do czego zostały stworzone. Przecież – nie obrażając nikogo – pospolity Kowalski który nie posiada choć minimum wiedzy z dziedziny elektroniki, raczej nie podejmie się budowy takiej ładowarki. Oczekiwałem raczej, że dzięki impulsowej pracy i dość wysokim napięciu – bo po “przejściu” przez mostek to dostarczone napięcie przemienne 16V osiągnie wartość ok. 21V napięcia stałego – uda się uzyskać lepsze rezultaty.
Nie wiem co tak wszyscy się uparli na nieprzekraczaniu “magicznej” wartości napięcia 15V, aczkolwiek wszyscy wiedzą że takie ładowanie nie spowoduje uzyskania odpowiedniej gęstości elektrolitu – jako ciekawostkę polecam bazę wiedzy, ze strony producenta ładowarek CTEK -> https://www.ctek24.pl/baza-wiedzy/
Poniżej film z testu ładowarki
Cześć,nie uważasz,że poszukiwanie w dzisiejszych czasach ładowarki,która jest w stanie odbudować gęstość elektrolitu,a tym samym zbliżenia się do zjawisk chemicznych w pewnym sensie niebezpiecznych jest jeszcze możliwe?. 20- 30 lat temu taką operację mógł zrobić każdy powszechnie produkowany prostownik,no ale wówczas kupowaliśmy suche aku do formowania,a kto się nie znał oddawał fachowcom.Dziś producenci są b.ostrożni i budują” idiotoodporne”,bezpieczne urządzenia.
Zgadzam się – większość producentów ładowarek automatycznych, stawia przede wszystkim na bezpieczeństwo.